Boże Narodzenie na Kresach. Siła tradycji
Każdy kto tylko pamięta Nasze Polskie Kresy i wspomina je nie może oprzeć się stwierdzeniu, że „wtedy i tam to wszystko było bardziej wyraziste i pełne swoistego uroku”.Zapewne wielu z czytelników spotkało się nie raz i nie dwa, z powiedzeniem, że „ na Kresach jak było lato, to było lato – słoneczne i gorące , a zima mroźna i śnieżna”. Podobnie było ize świętami Bożego Narodzenia – to były wspaniałe święta, a nie powtórka z ubiegłej niedzieli. Święta Bożego Narodzenia na Kresach Wschodnich urosły do rangi narodowego symbolu. Na takie postrzeganie świąt miała zapewne wpływ kultura i sztuka, szczególnie ta z czasu zaborów, tworzona ku pokrzepieniu serc. Opowieści babć i dziadków także zrobiły swoje, podsuwając naszej wyobraźni obrazy, jakich teraz nie możemy zaznać. Kresy, tak jak i ich kuchnię, traktujemy jako miłość utraconą, a ta zapada najgłębiej w zakamarki naszej duszy. Wśród pamiątek rodzinnych ocalałych z kresowego świata po okupacjach niemieckiej i sowieckiej oraz po rzezi wołyńskiej, jedną z najcenniejszych jest list zmarłej przed dwudziestu laty Marii Szyłkiewicz, w którym opisała święta Bożego Narodzenia w domu dziadków Alicji Miller. Warto przypomnieć tę specyficznie polską opowieść wigilijną A.D. 1933, z kresowej Atlantydy, ze świata, który wkrótce miał „rozpłynąć się” jak dźwięk dzwoneczków u sań: „Jednym z najpiękniejszych dni mojego życia była Wigilia w domu rodziców mojego męża Gienka (Eugeniusza) u Michaliny i Józefa Szyłkiewiczów.