"Stare ale jare", zapewne wielu z czytających zna to powiedzenie.To co się mówi i pisze ostatnio o G.Motyce przyczyniło się do tego, że postanowiłem zaprezentować właśnie stary, ale bardzo trafny artykuł na jego temat.Wiele napisano w tym temacie i z różnych pozycji, nie mniej poniższy tekst wydaje mi się bardzo trafny i oddający prawdę o wymienionym tu bohaterze.Zwięzły, krótki, ale treściwy tekst ciągle aktualny, można by rzec nie starzejący się mimo upływu czasu.Bardzo trafna analiza. Motyka to typowy przykład zaprzaństwa narodowego, buduje swoją karierę "naukową" według aktualnie obowiązującej mody, w tym przypadku mody na Ukrainę. Obserwuję ostatnio pewną korzystną ewolucję jego poglądów, w większym stopniu uwzględniających polską rację stanu.
Może za wcześnie wziął się za pisanie książki na temat tzw. UPA. Nie był do tego jeszcze przygotowany i popełnił katastrofalne błędy, poczynając od tytułu tej publikacji, wskazującej na sympatię do okrutnych zbrodniarzy, którzy wymordowali setki tysięcy bezbronnych ofiar
www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=11315
Monika Śladewska odpowiada Grzegorzowi Motyce z IPN na jego oceny działań UPA
Pana publikacje nie tylko wywołują dyskusje, ale również protesty.
Wielu kresowian po przeczytaniu Pana tekstów pyta, kto to jest Motyka i czyje interesy reprezentuje w IPN. Listy dotyczące Pana działalności publicystycznej są zamieszczane w historycznym czasopiśmie "Na rubieży", zapewne je Pan czyta. Mimo że od dawna funkcjonuje termin "motykowanie historii", dotąd pozostają bez odpowiedzi. Na mój tekst zamieszczony w 34. numerze "Przeglądu" zareagował Pan gwałtownie i w tym miejscu muszę podziękować Redaktorowi Naczelnemu "Przeglądu" za udostępnienie łamów tygodnika o zasięgu ogólnokrajowym, problem bowiem dotyczy poważnej zaszłości.
W 36. numerze "Przeglądu" z przykrością przeczytałam, że mijam się z prawdą, przypisując Panu pogląd za pomocą zmanipulowanego cytatu, iż prowokacje sowieckiej partyzantki dały "początek napadom na polskie miejscowości". Otóż mam przed sobą "Zeszyt Historyczny" nr 138/Instytut Literacki, Paryż 2001/ tom 517, s. 205. Grzegorz Motyka pisze:
W opracowaniu Siemaszków brakuje też szerszego tła [...], niewiele jest w książce informacji o licznych sowieckich oddziałach partyzanckich, które próbowały narzucić miejscowej ludności totalną
wojnę partyzancką, są podstawy, aby przypuszczać, iż właśnie prowokacja sowieckiej partyzantki doprowadziła do dezercji ukraińskiej policji do UPA, dało to początek napadom na polskie miejscowości".
Są to Pana słowa i z gruntu fałszywe domniemania, więc kto manipuluje?
W moim artykule "Polityka nie zastąpi pamięci" podkreśliłam, iż sam fakt wysunięcia takiej tezy wskazuje na braki w edukacji historycznej. Do tego dodam, że historyk domniemywać nie powinien,
naukowiec musi wiedzieć, że nauka polega na obiektywnym badaniu, a jeśli jest się pracownikiem IPN, nie może być w niej miejsca na własne poglądy, chyba że kierownictwo instytutu je podziela.
Dokumenty autorstwa OUN, radzieckie i niemieckie jednoznacznie wskazują inspiratorów i realizatorów mordów planowych, doktrynalnych i okrutnych.
Autor: liberum_veto 07.07.08, 18:44
http://forum.gazeta.pl/forum/w,48782,73509167,81839716,_motykowanie_historii.html