5 listopada 1370 roku zmarł Kazimierz Wielki. Wówczas to nastał czas przestrachu. Co dalej ? Zapewne jest to zbyt wydumane porównanie dla rangi wydarzenia, ale 5 listopada 2014 w Auli warszawskiej SGH miała miejsce debata pod wiele mówiącym tytułem „Gdzie kończy się Polska”. Jej tematem były Kresy RP. Aczkolwiek nie tylko, bo jakże mówić o Kresach myśląc np. o Lwowie jednej z niegdysiejszych stolic cywilizacyjnych Polaków. Rozmyślnie nie piszę Polski - bo wówczas jej na mapach nie było.
Udział w otwartym panelu zorganizowanym z inicjatywy Ruchu Narodowego SGH wzięli; Ewa Siemaszko - Kustosz Pamięci Narodowej autorka fundamentalnego opracowania na temat Ludobójstwa OUN – UPA na Wołyniu, Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski znakomity publicysta, autor książek i kapelan Ormian polskich, dr Jan Engelgard - szefujący programowo Muzeum Niepodległości w Warszawie i red Tomasz Kwaśniewski. Prasa co i raz podsyca atmosferę zagrożeń, jeśli nie poprzemy neobanderowskich działań sąsiadów. Zasadnym dla wielu zdaje się być pytanie - co dalej ?
Nie będę relacjonował wypowiedzi prowadzących spotkanie . Najważniejszym wydaje się fakt spustoszeń, jakich dokonała w świadomości wielu młodych ludzi zręcznie i konsekwentnie układana i sterowana propaganda podległa wymogom poprawności politycznej. Nie piszę salonowej, bo przecież nie tylko.
Bo wystąpienia znakomitych , zaproszonych gości były adresowane do ludzi młodych, dorastających już w niepodległej Polsce. I po raz kolejny okazało się, że to co dla nas „postkresowiaków” a wiec pierwszego powojennego pokolenia jest oczywiste, dla młodych ludzi - nie odmawiając im broń Boże patriotyzmu i zaangażowania takim nie jest. Chcę powiedzieć, że wieczór 5 listopada w auli SGH dowiódł po raz kolejny konieczności organizacji takich spotkań i publicznych poza domowymi rozmów. Wielkie zadanie dla naszej jak i innych organizacji kresowych się rysuje. Bo jak dowodzą doswiadczenia Księdza Tadeusza Isakowicza Zaleskiego , nie każdy kto szermuje hasłami dbałości o sprawy polskie , jest w swym postępowaniu wobec nich faktycznie spolegliwy. Jedynym światłem w tej sytuacji jest fakt, że Ksiądz nie musząc już co tydzień walczyć z redakcją „Gazety Polskiej” o możliwość zamieszczenia tekstu podkreślającego polskie racje, ma więcej czasu w antraktach posługi kapłańskiej na spotkania z młodymi. Pomóżmy mu w tym wespół, i miejmy nadzieję, że wspomniane światło nie okaże się światłem pociągu pędzącego na nas w tunelu.