Do takich niewątpliwie należy zbliżająca się okrągła 70-ta rocznica tych wydarzeń i jak tym razem będzie wyglądała, zastanawiają się rodziny ofiar „Ludobójstwa dokonanego przez OUN -UPA”.
Przez lata o sprawach tych mówiono niewiele. Wołynia oficjalnie w ogóle nie wspominano, mimo sławetnej uchwały sejmowej, której realizacja jest daleko od oczekiwań zainteresowanych. Za to akcja "Wisła", czyli przymusowe przesiedlanie Ukraińców z Bieszczad na Ziemie Odzyskane, która nie była, ani nie jest powodem do wstydu, została potępiona przez Senat już w 1990 roku. Przeprosił za nią w 10 lat później prezydent Kwaśniewski. Polsko-ukraiński konflikt stał się tematem kilku opracowań naukowych. Nic dziwnego, że w Polsce oczekuje się nie tylko uroczystych obchodów wołyńskiej tragedii. Wielu Polaków, szczególnie związanych z Kresami, ma nadzieję na przeprosiny ze strony ukraińskich władz. A przeprosin najprawdopodobniej nie będzie, szczególnie przy takiej postawie władz polskich z jaką nadal obserwujemy. Przypomnijmy sprawę złożenia do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej "Projektu uchwały w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci Kresowian".
Data wniesienia: 21 lipca 2010r.
Przedstawiciel wnioskodawców poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk. Opis projektu: Projekt ma na celu oddanie hołdu ofiarom banderowskiego ludobójstwa na ludności polskiej kresów wschodnich ustanowienie dzień 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Nadal gdzieś wygodnie spoczywa pod stosami ważnych, innych spraw. Patrząc w czasie transmisji z obrad sejmu, na te puste miejsca, albo drzemiących posłów, zapewne po nocnych pracowitych działaniach, myślę, że najwyższy czas ich nie tylko obudzić ale i dokształcić .Niebawem wybory, zatem okazja na „Testy Kompetencyjne”. Proponuję przepytać naszych parlamentarzystów z historii Wołynia, wszak to nasza polska historia. Wyraźnie nie wiedzą, że opisy z "Ogniem i Mieczem " Sienkiewicza lub "Pożogi" Kossak-Szczuckiej bledną wobec rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. 11 lipca 1943 r. oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii przy współudziale miejscowej ludności ukraińskiej - często najbliższych sąsiadów - zaatakowały polskie wsie i osiedla na Wołyniu. Tego dnia wymordowano, najczęściej w okrutny sposób, kilkanaście tysięcy Polaków. Nie oszczędzono kobiet, starców ani dzieci. Była to kulminacja ukraińskiej akcji eksterminacji Polaków na Wołyniu. Mamy już dostatecznie dużo dowodów na potwierdzenie „Ludobójstwa na Wołyniu”, ale fakty zbrodni popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich w czasie drugiej wojny światowej ujawniają co raz to nowsze dokumenty. Dla przykładu,Centralne Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej ujawniają własne materiały potwierdzające i poszerzające wiedzę w tym temacie. Bojówkarze Bandery i Szuchewicza do mordowania żołnierzy Armii Czerwonej i cywili polskich i żydowskich stosowali tradycyjnie noże, wieszali również swoje ofiary lub wsadzali na pal, oszczędzając amunicję.
Najwyraźniej nasi politycy tego nie wiedzą, trzeba im to wytłumaczyć (wbić do głowy) , a pozbawionym elementarnej wiedzy historycznej dać w najbliższych wyborach „czerwone kartki”. Aby to jednak było możliwe, środowiska kresowe muszą dokonać integracji przedwyborczej i skonsolidować własny elektorat. Niech zbliżająca się 70-ta rocznica i potrzeba odsłonięcia całej „Prawdy o Wołyniu” temu wszystkiemu doda siły i rozpędu w działaniu.-B.S
- Przywołany artykuł -Jerzy Marek Nowakowski - Przewodnik Katolicki 30/2003 » Świat »