2 listopada:
W mieście Lubaczów 2 listopada 1946 r. upowcy uprowadzili i zamordowali Pawła Bednarza. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.). Oraz: We wsi Moszczenica – Witki 1 lub 2 listopada 1946 r. zamordowali Pawła Bednarza lat 31 ur. 1915 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
3 listopada:
We wsi Dolina pow. Sanok banderowcy zamordowali Kazimierza Romaniuka, ur. w 1924 r.
4 listopada:
We wsi Poraż pow. Lesko banderowcy podczas kolejnego rabunku zamordowali 2 Polaków.
We wsi Zabłocie pow. Biała Podlaska 4 listopada 1946 r., milicjant z posterunku MO w Zabłociu, S. Panasiuk, zawiadomił 141 Strażnicę WOP, że na Koloni Zabłocie ukrywa się dwóch uzbrojonych mężczyzn. W rzeczywistości był to 20-osobowy oddział z sotni „Wołodii", który po starciu z WOP wycofał się w kierunku Leniuszek. Wydarzenie to w meldunku Komendy WOP ocenione zostało, jako celowa próba zwabienia przez milicjanta oddziału WOP w zasadzkę. Przy okazji wyszło na jaw, że cały prawie posterunek MO w Zabłociu składał się z członków UPA. Ponadto „wszystkie komórki wywiadowcze wojska i służby bezpieczeństwa były dobrze poinformowane o tym, iż Zabłocie jak i cała ówczesna gmina była ostoja i bazą dla większości oddziałów ≪Wołodii≫"29.
W domach leżących na obrzeżach osady odbywały się tajne zebrania członków SKW i UPA. Oprócz pewnej liczby milicjantów posądzonych o przynależność do UPA, organizacji tej udawało się również czasem zwerbować pracowników bialskiego PUBP, jak miało to miejsce w przypadku niejakiego Skawińskiego. Podczas napadów na urzędy gmin oddziały zdobywały fundusze potrzebne na zakup broni, żywności, środków medycznych, a także materiały biurowe oraz - chyba jedno z najważniejszych - blankiety dokumentów i pieczątki, co było użyteczne przy legalizacji członków oddziałów. Przy okazji niszczone były akta, między innymi spisy ludności ukraińskiej, które sporządzano w celu sprawniejszej organizacji wyjazdów. (Agnieszka Kolasa: Działalność OUN-UPA w regionie bialskopodlaskim; w: Radzyński Rocznik Humanistyczny 7, 2009).
7 listopada:
We wsi Cisowa pow. Lubaczów banderowcy zrobili łapankę na drogach, zatrzymali 30 Polaków: 28 cywili, 1 milicjanta i 1 żołnierza; uprowadzili ich i ślad po nich zaginął.
We wsi Lisie Jamy pow. Lubaczów 7 listopada 1946 r. zamordowali Justynę Barycz. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
8 listopada:
W miejscowości Bircza pow. Przemyśl ma grób Nachman Albin ur. 1921 zamordowany przez UPA oraz żołnierz WP NN, który zginął z rąk UPA 8 XI 1946 r. (http://w.kki.com.pl/pioinf/przemysl/zabytki/narodowej/ofiary1.html ).
14 listopada:
We wsi Łuczyce pow. Przemyśl: „14 listopada 1946 r., na skutek powiadomienia strażnicy, że w Łuczycach banderowcy rabują ludność, wysłano 18 żołnierzy. Wskutek ok. 1,5 godzinnej walki zginął strz. Bolesław Mikołajczyk oraz jeden banderowiec.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 184 - 185).
We wsi Młodowice pow. Przemyśl: „14 listopada o godz. 19.00 w Młodowicach nieznani sprawcy zabili Marię i jej ojca Stefana Antonich.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 185).
We wsi Waręż pow. Hrubieszów: „14.11.1946 r. zostali zam. przez UPA: Burka Paweł i Zapał Piotr.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.; Seria – tom 8).
15 listopada:
We wsi Oleszyce Stare pow. Lubaczów upowcy uprowadzili Julię Nierobę, która zaginęła bez wieści.
W nocy z 16 na 17 listopada:
W miasteczku Dynów pow. Brzozów upowcy zamordowali 3 Polaków oraz ograbili aptekę, magazyny i sklepy.
18 listopada:
We wsi Wańkowa pow. Lesko upowcy zamordowali Stanisława Dużyka.
19 listopada:
We wsi Rakowa pow. Sanok upowcy zamordowali Ludwika Kroka.
21 listopada:
We wsi Żuków pow. Włodawa upowcy zamordowali 5 Polaków, w tym 3-osobową rodzinę: Jana i Marię Czuj z 14-letnią córką oraz 1 milicjanta.
23 listopada:
We wsi Hanna pow. Włodawa upowcy uprowadzili i zamordowali Michała Życzkowskiego.
25 listopada:
We wsi Dzików Nowy pow. Lubaczów Ukraińcy uprowadzili i zamordowali Jana Godzinę, rolnika.
We wsi Pawłowa pow. Jarosław zostali zamordowani przez UPA: kpr Ryszard Leszczyński, ur. w 1924 r., oraz kpr. Zbigniew Pietrasik, ur. w 1925 r., którego grób znajduje się na cmentarzu komunalnym w Jarosławiu.
We wsi Ropienka pow. Lesko: „28.03.1946r/ bądź 25.11.1946r. Zastrzelony przez UPA Józef Konopelski ur. 1896, robotnik naftowy”. ( http://www.rodaknet.com/rp_wycislak_28.htm ).
29 listopada:
We wsi Wańkowa pow. Lesko banderowcy zmordowali 2 Polaków. „W dniu 29.XI.1946 r. banda UPA dokonała napadu na gr. Wańkowa pow. Lesko, gdzie zamordowano 2 osoby – Horbowego Władysława i jego syna Tadeusza. (Prus..., s. 289; Operacja „Wisła”).
W listopadzie:
We wsi Bachórz pow. Brzozów upowcy zamordowali 12 Polaków. Oraz: „w listopadzie 1946 r. banderowcy zamordowali w Chodorówce k. Bachórza Jana Domina, a w Bachórzu sołtysa wsi Jana Sikorę.” (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula [Uniwersytet Rzeszowski] NAD BŁĘKITNYM SANEM I... NAD SYNYM SJANOM. I TAK TEŻ BYŁO W RELACJACH POLSKO-UKRAIŃSKICH DO 1947 R. Za: ref_15_XBS_Nad Błękitnym Sanem i ... Nad Synym Sjanom. I …; www.pogorzedynowskie.pl › data › XBS › ref_15_XBS )
We wsi Chołowice gmina Olszany pow. Przemyśl został zamordowany przez bojówkę UPA leśniczy Adam Winiarski (Edward Orłowski, w: http://www.krosno.lasy.gov.pl/documents/149008/17558056/martyrologium+le%C5%9Bnik%C3%B3w+2013.pdf )
Na terenie powiaty przemyskiego: „W listopadzie 1946 r., na terenie powiatu przemyskiego SB-OUN zamordowała za współpracę z organami państwa polskiego Ukraińca Teodora Biłyja (Biłyka) z Arłamowa, Polkę Franciszkę Witowską z Trzciańca i Ukraińca Cyryla Susa z Cisowej. Wg innych źródeł ukraińskich, w listopadzie 1946 r. SB-OUN pod dowództwem rejonowego referenta „Kłyma” zamordowała za współpracę z UB i WP następujące osoby: Polaka Tadeusza Giżyckiego (?) oraz Ukraińców Szymona Chowańca, Iwana (?), Michała Jasiewicza i Aleksandra Kłyma”. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 245).
We wsi Wisłok pow. Sanok: „W listopadzie 1946 r. w wiosce Wisłok pow. Sanok, przez członków bandy UPA zostało powieszonych 2 żołnierzy WP” (Prus..., s. 289; Operacja „Wisła”).
Jesienią 1946 roku:
We wsi Barwinek pow. Krosno późną jesienią 1946 roku sotnia UPA „Chrina” zdobyła strażnicę Wojsk Ochrony Pogranicza w bestialski sposób mordując jej dowódcę, jego narzeczoną oraz kilku żołnierzy Autorzy publikacji podają: „W trakcie kwerendy archiwalnej natrafiliśmy na bardzo niezwykłą relację ustną „Kryłatego”, członka sotni „Chrina” zarejestrowaną na taśmie magnetofonowej. Mychajło Swityj „Kryłatyj” zapamiętał dwie sytuacje, które na zawsze zapadły mu w pamięć – egzekucję żołnierzy z Jasiela, oraz zdobycie strażnicy WOP w Barwinku, gdzie „Chrin” obiecał żołnierzom polskim darowanie życia w przypadku poddania się, a potem złamał słowo i rozpoczęły się dantejskie sceny sadystycznych tortur. W pamięć zapadła mu ujrzana rzutem oka postać dobijanego rannego polskiego żołnierza „z ramionami rozłożonymi jak ukrzyżowany Chrystus”.Ponieważ nie udało nam się znaleźć informacji układającej się w logiczną całość w archiwach polskich, ta kwestia nigdy nie stałaby się tematem tego tekstu, gdyby nie znalezione – również przypadkowo – świadectwo słowackiego żołnierza Juraja Chyry. W opublikowanej na Słowacji książce pisze on: „Podczas pobytu w tej okolicy przeżyłem jedno z najstraszniejszych wydarzeń w moim życiu. Dotyczy dowódcy polskiej jednostki w Barwinku. Pewnego porucznika i innych. Żałuję, że jego nazwisko nie zachowało się w mojej pamięci. Ten oficer w tym czasie miał mieć ślub i wesele. Poznaliśmy też jego narzeczoną. Przecież była z nim wiele razy. Także podczas naszych odwiedzin. Dla uczczenia tego ważnego w życiu kroku zaprosił z naszej strony więcej gości. Wesele tego porucznika miało odbyć się w Barwinku, w tamtejszych koszarach wojskowych [autor ma na myśli strażnicę WOP]. Narzeczony ustalił termin na czwartek po południu. Jej dokładnej daty już nie pamiętam. Wydaje mi się, że już była chłodna jesień. /.../ Już tylko czekaliśmy na środek transportu, który miał zawieźć na umówione miejsce. W trakcie oczekiwania znienacka przybiegają zdyszani łącznicy z Barwinka. Jednym tchem wyrzucają z siebie: „Napadli na nas banderowcy. Dowódca i jego narzeczona nie żyją, a także kilku żołnierzy. Wyślijcie natychmiast waszych ludzi...” Dowódca ogłosił alarm, słowackie oddziały pobrały broń, amunicję i wyruszyły aby pomścić Polaków. Do parterowego budynku, w którym w Barwinku znajdowały się koszary, zbliżaliśmy się z ciężarem sercem. Przecież każdy z nas był zszokowany stratą takiego dobrego człowieka i jego przyszłej żony. Gdy tylko weszliśmy poza ogrodzenie, natychmiast natrafiliśmy na dwa martwe ciała. Byli to żołnierze Wojska Polskiego. Prawdopodobnie wartownicy, z którymi rozprawili się w pierwszej kolejności. Następne ciała były przywiązane do rosnących w pobliżu drzew. Niektórzy jeszcze żyli, pozostali byli już od dłuższego czasu martwi. Zastrzelony został także pies tropiący, jego smyczą był przywiązany do drzewa jeden z żołnierzy. Innym oznakom zastosowanej przemocy nie poświęciliśmy więcej uwagi. Chcieliśmy jak najszybciej wejść do budynku. Co zobaczyliśmy w pokoju dowódcy? Porucznik był zupełnie nagi przywiązany do szafy pancernej. Prawdopodobnie po to, aby się nie mógł ruszyć nawet o krok. Włosy miał spalone. Z całą pewnością opalili mu je papierem, ponieważ wokół leżało wiele niedopalonych kartek. Przyrodzenie i pozostałe części ciała były zwęglone. Musiało to być coś przerażającego, co się tutaj działo. Ciało nieboszczyka było całe we krwi i posiniaczone. Pod koniec tej męczeńskiej procedury został zastrzelony. Nawet dla najsilniejszego mężczyzny to było zbyt wiele. Podobny widok przedstawiało także ciało jego przyszłej pani. Także ona była naga i przywiązana do stojącej naprzeciw szafy. Także ona miała włosy spalone na głowie i na innych częściach ciała. Także ona była przez tych faszystowskich wyrodków bita i torturowana, ponieważ jej biała skóra była jednym wielki siniakiem. Straszny był widok tego młodego okaleczonego ciała, które jeszcze mogło żyć, dać życie następnym pokoleniom... A tu ją spotkał taki los... Obydwa ciała uwolniliśmy z wymuszonej więzami pozycji, położyliśmy na podłodze i przykryliśmy kocem. Pościg za sprawcami tej zbrodni nie dał żadnego rezultatu. Po wysłuchaniu kilku ocalałych polskich żołnierzy, na szczęście będących w czasie tragedii w terenie, dlatego było mniej ofiar, doszliśmy do wniosku, że banderowcy wtargnęli do budynku wcześnie rano, gdy dopiero zaczynały się przygotowania do weselnej uczty. Pojawili się znienacka, gdy nikt się ich nie spodziewał. Każdy był zajęty swoja pracą, Gdyby nie przygotowania do wesela, być może nie doszłoby do nieszczęścia..." (Źródła: Centralnyj derżawnyj archiw zarubiżnoji Ukrajiniki, Fond nr 52 „Objednannja ukrajinciw Zakerzonnja”, poz. 110, w 22 częściach. Relacja Mychajło Swityj, w: http://tsdazu.gov.ua/index.php/ua/founds/archive/474.html; Jozef Hrubovčák, Nik ich nečakal, Michalovce, 2018. Książka w języku słowackim. Za: http://suozun.org/dowody-zbrodni-oun-i-upa/n_czy-stepan-stebelski-sotenny-chrin-byl-zwyrodnialym-sadysta/? ).
We wsiach Kobylnica Wołoska, Potok Jaworowski oraz Budzyń pow. Przemyśl upowcy zamordowali 10 Polaków a wsie spalili.
We wsi Kormanice pow. Przemyśl zamordowany został Michał Hrodowicz (IPN BI 065/9/1).