To wszystko było służbą dla kraju. Na Kresach wiele osób mieszkało z obowiązku, z poczucia patriotyzmu, bo… Ojczyzna tak chce. Są miejsca przyjemniejsze i ładniejsze na świecie niż to, gdzie mieszkam, ale ojczyzna tak chce…(….)
- Co było tak magicznego w owych Kresach?
- Wszystko! Przyroda, krajobraz, ludność, zabytki, obyczaje… To był jakiś stan zauroczenia tą krainą, rozkochania się w Kresach. Marszałek Józef Piłsudski mówił, że „Polska podobna jest do obwarzanka – wszystko, co wartościowe jest na Kresach, a w środku pusto”. I marszałek miał wiele racji. Kresy to ojczyzna wspaniałych ludzi. Kresy dały Polsce wielkich pisarzy, poetów, polityków, wodzów narodowych i artystów. To ciekawe, że rodzili się oni właśnie na Kresach, jest w tym chyba jakiś Genius loci… W każdy razie: Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz, Stanisław Moniuszko, Romuald Traugutt, Eliza Orzeszkowa, Maria Konopnicka, Maria Rodziewiczówna, Melchior Wańkowicz to Kresowianie, a ściślej mówiąc, Poleszucy. Ale tę listę nazwisk można mnożyć jeszcze. A przecież są jeszcze: Lwów, Wilno, Krzemieniec, Podole, Ukraina, Wołyń ze swoim dawnym osadnictwem polskim – ziemie, gdzie narodziło się wielu innych sławnych Polaków, nie tylko artystów i pisarzy, ale np. matematyków ze sławnej szkoły lwowskiej prof. Banacha. Z tym, że Lwów nie był tak prawdę mówiąc miastem kresowym. Ja też wyrosłem w kulcie „Kresów Wschodnich”. Mój ojciec, Stanisław Adrjański, wychowywał się zresztą na dawnych Kresach Wschodnich, jeszcze w mohylowskiej guberni. Tam, chodził do gimnazjum. Wiele zawdzięcza znanej na kresach rodzinie Łaszkiewiczów, kuzynom mojej babci Stefanii, w których majątku się wychował.(…..)
Można mówić o szczególnie traumatycznych doświadczeniach, jakie były udziałem wszystkich Polaków: młodych i starych, kobiet i dzieci na Kresach Wschodnich. Ale honory i splendory z racji okupacyjnych przeżyć nie zawsze rozdzielane są sprawiedliwie. Nie mówię już o tym, że nie rekompensują tego wszystkiego przesiedlenie Polaków z Kresów Wschodnich na Zachód. Czasem jest to wręcz dodatkowe cierpienie. Moja babcia Stefania zaraz po przyjeździe do, pięknego skąd inąd, Sopotu zmarła! Znałem wielu starych ludzi, którzy zmarli z tęsknoty za swoim domem na Kresach. Starych drzew się nie przesadza.
Ze ZBIGNIEWEM ADRIAŃSKIM - o Polskich Kresach i Brześciu nad Bugiem – rozmawia Weronika Gołębiowska
„WIELKIE ŚWIADECTWO KRESÓW POLSKICH”
Zbigniew Szczęsny Adrjański (ur. 2 lutego 1932 w Brześciu nad Bugiem) - dziennikarz, literat, publicysta muzyczny, autor scenariuszy estradowych, widowisk i tekstów piosenek. Autor audycji radiowych i programów telewizyjnych, konferansjer i reżyser programów estradowych.
Urodził się na Polesiu, gdzie spędził dzieciństwo i lata wojenne. Po wojnie ukończył Państwowe Gimnazjum i Liceum Humanistyczne im. Bolesława Chrobrego w Sopocie. Studiował języki i literatury słowiańskie na Wydziale Filologicznym UW (1950–1955) uzyskując tytuł magistra.
Info: Marek Różycki
Czy to prawda? Czy rzeczywiście prawdziwych kresowiaków już niema?
Sam sobie zadaje to pytanie, przyglądając się temu wszystkiemu co się dzieje w sprawie zakłamywania, zapominania i ukrywania prawdy o Kresach. Jak by nie liczyć to pokoleń kresowych jest naprawdę znaczna ilość, a jak przyjdzie co do czego to gdzieś wszyscy znikają po kątach. Mamy całą masę, nawet nie liczę, stowarzyszeń kresowych, ba nawet wiele z nich działa, ale tak na dobrą sprawę to nawet mało o tym słychać bo wszystko odbywa się lokalnie po cichu, po za kilkoma wyjątkami. Dla przykładu w bieżącym roku w naszym kraju udało mi się ujawnić, albo dowiedzieć po fakcie o bardzo wielu cennych inicjatywach, gdzie powinno uczestniczyć wielokrotnie więcej Kresowian niż faktycznie było. Wielu było zawiedzionych, że w niedalekiej odległości od ich zamieszkania było spotkanie czasem nawet sąsiadów. Patrząc na to wszystko wielu z nas, a zdarzają się takie rozmowy „kresowiaka z kresowiakiem” dochodzi do wniosku, że nie tylko prawdziwych kresowiaków nie ma, ale już i nie będzie! Po tym wszystkim pozostanie tylko legenda.