Ludobójstwo przed ołtarzem (aktualizacja 27.06.2020)
Etymologia słowa „kościół” wywodzi się z języka greckiego i oznacza „Dom Pana”, czyli Dom Boga. Przechowywany jest w nim Najświętszy Sakrament. Dla chrześcijanina kościół, jako świątynia, jest miejscem uświęconym, miejscem świętym. Profanacja świątyni, zarówno kościoła, cerkwi, synagogi czy meczetu, jest aktem barbarzyńskim. Ataku na świątynię dokonywały pogańskie, dzikie hordy tatarsko-mongolskie, „czerń” rusko-kozacka, bolszewickie żołdactwo i faszystowscy kryminaliści Dirlewangera z podczas Powstania Warszawskiego. W obecnych czasach zamachu na „Dom Pana” dokonują tylko sfanatyzowani terroryści islamscy.
Kościoły na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej obróciła w ruinę w latach 1943 - 1945 barbarzyńska fala ukraińskiego nacjonalizmu. Zagładzie uległy nie tylko budynki, ale także kościół jako społeczność katolicka. Ludność polska była mordowana w okrutny sposób nie tylko w swoich domach, zagrodach, podczas ucieczki i ukrywania się, ale także w Domu Boga, we wnętrzu kościoła, przed ołtarzem, w tym podczas Mszy Świętej. A zbrodni nie dokonały jakieś średniowieczne hordy pogańskie, nie bezbożne hordy bolszewickie, ale „bracia chrześcijanie”, często najbliżsi dotychczasowi dobrzy sąsiedzi, tyle że narodowości ukraińskiej (w tym w większości świeżo po „inicjacji narodowościowej” z „rusińskiej” lub „tutejszej”) oraz wyznania greckokatolickiego lub prawosławnego. W co najmniej kilkuset przypadkach mąż Ukrainiec zabijał swoją żonę Polkę i ich wspólne dzieci.
Kto i co doprowadziło do takiego upodlenia się tysięcy Ukraińców, w tym chłopstwa, które pomogło swoim „partyzantom” okrutnie wyrżnąć swoich sąsiadów Lachów „od niemowlęcia w kołysce po starca nad grobem”, zagrabić ich dobytek i domy spalić? Przecież polska ludność wiejska, obarczona przez okupanta niemieckiego większymi kontyngentami niż ukraińska, w niczym nie zagrażała „samostijności” Ukrainy i nie miała żadnego wpływu na jej granice.